Zapalmy im dzisiaj świeczkę...
Słuchacze kursu podstawowego pamiętaja o historii policyjnej formacji. We wtorkowe popołudnie grupa osób zajęła się uporządkowaniem grobów milicjantów, którzy zginęli w Słupsku w latach 40. XX wieku.
Jesienna pora, opadające z drzew liście, Święto Zmarłych. Czas zadumy. Zadumy nad tym, co było. Skarbnicą wiedzy i różnych tajemnic są cmentarze - miejsca pochówku zmarłych. Tak jest również ze słupskim Starym Cmentarzem przy ul. Kaszubskiej, który wśród wielu sekretów kryje również te, związane z historią policyjnej formacji.
W jednym z kwartałów obok siebie stoi kilka bardzo podobnych do siebie nagrobków. Zgrzebne, betonowe, naruszone zębem czasu. Nie są najstarsze, ale liczą sobie ponad 60 lat. Tabliczki na grobach wymienione na nowe nie dają obrazu, kto tu leży. Nie jest to aleja zasłużonych, więc zapewne nikt znaczny. Wszyscy przybyli do Słupska po zakończeniu działań wojennych drugiej wojny światowej. Co ich łączy? Wszyscy wstąpili do ówczesnej Milicji Obywatelskiej. Co nimi kierowało w wyborze drogi życiowej? Któż to dzisiaj wie…
Różne są drogi ludzkich życiorysów. Byli szeregowymi milicjantami, więc trudno ich podejrzewać o jakieś wielkie idee budowania zrębów socjalizmu. Zwykła służba w ochronie porządku i bezpieczeństwa. Czasy były wówczas niezwykle trudne. Tu, na ziemi słupskiej, również. Tereny te przypadły w udziale państwu polskiemu. Wysiedlono większość niemieckich mieszkańców. Z Polski ściągnęli tu różni osiedleńcy. Również ci, którzy liczyli na to, że w tych warunkach łatwym kosztem będą mogli się dorobić, wzbogacić, robić wszystko, na co będą mieli ochotę. Nawet wbrew obowiązującemu prawu. Na ich drodze stali milicjanci. Nie zawsze stanowili oni skuteczną przeszkodę.
Ślady tych wydarzeń, o których nie wiemy zbyt wiele, znajdujemy właśnie na cmentarzu. Milicjant Jan Michalewicz, lat 25, zginął 28 grudnia 1949 r. o godzinie drugiej w nocy przy ul. Deotymy 5. Przyczyna zgonu - rana postrzałowa czaszki. Obok jego grobu sześć innych. Władza ludowa dbała o swoich bohaterów, tych, którzy oddali swoje życie w służbie społecznej. Władza ludowa odeszła. Wraz z nią odeszła pamięć o tych ludziach.
W latach dziewięćdziesiątych przy grobach pojawiły się tabliczki informujące, że są one przeznaczone do likwidacji. Nikt nie wniósł opłat ze przedłużenie. Ci milicjanci nie mieli tutaj swoich rodzin. Władze miasta przychylnie potraktowały prośbę związku zawodowego policjantów Szkoły Policji o zachowanie tych grobów jako świadectw dziejów naszego miasta.
Dzisiaj młodzi ludzie - tak jak przed kilkudziesięcioma laty - także wstępują do Policji. Chcą chronić porządek i bezpieczeństwo społeczne. Szkoła Policji w Słupsku młodych adeptów sztuki policyjnej kształtuje na przyszłych funkcjonariuszy. Przed Świętem Zmarłych młodzi ludzie z własnej woli zgłaszają chęć uczestnictwa w porządkowaniu grobów swoich poprzedników, a w większości także i rówieśników. We wtorkowe popołudnie (30.10), po zajęciach dydaktycznych, pracami porządkowymi zajęli się policjanci z Kompanii VIII, którzy przebywają na kursie podstawowym; towarzyszła im opiekunka Klubu Słuchacza. Młodzi ludzie umyli nagrobki i uporządkowali teren wokół nich. Choć dzieli ich odległość kilkudziesięciu lat i różne systemy, w których przyszło im żyć, to łączy najważniejsze: bezinteresowna chęć służby nam wszystkim.
1 listopada na grobach milicjantów pojawią się znicze. Przyjechali z różnych stron właśnie do Słupska i z tym miastem postanowili związać swoje dalsze życie. Nie było im jednak dane do końca zrealizować wszystkich swoich planów i marzeń... Zapalmy im świeczkę...
(31.10.2012)